wtorek, 20 września 2011

Stosik

Dumnie prezentuję kolejny stosik- znów mało okazały, ale sprawiający mnóstwo radości ;) Z powodów szkolnych czasu czytać nie mam (i nie zapowiada się, aby ta sytuacja uległa zmianie do kwietnia)- od tygodnia nie przeczytałam ani strony książki, która nie byłaby podręcznikiem, niestety. Sytuacja ta jednak nijak nie przekłada się na abstynencję w sprawie zakupów książkowych, a więc od góry:

„Powrót Brideshead” Evelyn Waugh- od dawna ostrzyłam sobie zęby na tę pozycję, wreszcie dorwałam ją na allegro po mocno okazyjnej cenie.
„Baron i łotr” Kamil Gruca- do recenzji od wydawnictwa. Teoretycznie czytam teraz (praktycznie jak wyżej), na razie zapowiada się ocena pozytywna :)
„Północ Południe tom II” Elizabeth Gaskell- stanął dumnie obok tomu pierwszego na półce i czeka na mój wolny czas. Miniserial BBC kocham (polecam wszystkim!), teraz czas na książkę.
„A storm of swords” George R.R. Martin- prezent (raz jeszcze dziękuję!). Mojego kompletowania sagi Martina po angielsku ciąg dalszy. Tym razem tom trzeci, pozostaje zdobyć pierwszy, drugi i czwarty :)
A teraz muszę Was niestety pożegnać- jutro czeka mnie próbna sprawdzian maturalny z polskiego, a główne założenia epok same się nie przypomną ;) Klasa maturalna mnie wykończy…
Pozdrawiam!

piątek, 9 września 2011

"Teufel" Izabela Żukowska


„Gdańsk w ostatnich dniach sierpnia 1939. Przy molo w Glettkau (Jelitkowo) zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Przybyła na miejsce asystentka policji Lotte Meier rozpoznaje swoją byłą pracodawczynię, Mariannę Walewicz- Polkę pochodzącą z zamożnej, gdańskiej rodziny antykwariuszy. Sprawę topielicy z Glettkau rozpoczyna odchodzący właśnie na emeryturę komisarz Franz Thiedtke, jednak zostaje mu ona niemal natychmiast odebrana. Lotte pod wpływem przeczuć prosi komisarza, by sprawdził jej wątpliwości i niejasności. Komisarz odkrywa, że zwłoki z molo w Glettkau to ciało zupełnie innej osoby…”
Czasy wojenne, czy to w literaturze czy w kinematografii, od zawsze przyciągały moją uwagę- a to nastrojowością, a to specyfiką danych lat, a to wspaniałymi i niejednokrotnie wzruszającymi historiami. Do sięgnięcia po „Teufel” pióra Izabeli Żukowskiej zachęcił mnie właśnie okres, w którym pisarka zdecydowała się umieścić swoją historię. A zatem- zapraszam Was do Gdańska roku 1939.
Trudno przypasować „Teufel” do jednego gatunku literackiego. Fabuła mogłaby wskazywać na kryminał- jednakże nie czekamy do ostatniej strony z nieodgadnionym pytaniem kto jest czynnikiem sprawczym zaistnienia takich czy innych zwłok. Czy więc powieść obyczajowa? Ani to, ani to- pozostanę przy zdaniu, że powieści Żukowskiej nie da się jasno zaklasyfikować, autorka miesza gatunki, tworząc w rezultacie naprawdę przyjemny twór.
Na pochwałę zasługują kreacje bohaterów- przemyślane portrety psychologiczne, wiarygodne charaktery i niewyidealizowane temperamenty. Postacie budzą sympatię jak Lotte, swoisty podziw jak owiana nutką tajemnicy i aurą osobliwego powabu Marianna czy też zwykłą niechęć, jak Heinrich.
Przyznaję, że nie polubiłam stylu pisarki od pierwszej strony. Zdania długie i wielokrotnie rozwinięte kilkakrotnie sprawiały, że musiałam czytać dany fragment od nowa- po drodze gubiłam wątek czy ważne informacje. Z biegiem czasu jednak coraz bardziej wsiąkałam w klimat książki, a i sam sposób pisania Żukowskiej idealnie wpasował się w konwencję stworzonego przez nią nastroju. Pisarka nie skupia się jedynie na głównym wątku, co chwila zbacza z tematu by wtrącić parę zdań nie mających znaczenia dla kluczowej akcji. Niemniej taki zabieg daje pewne poczucie wielowymiarowości, opowieść nabiera realizmu i indywidualnego kolorytu.
Najmocniejszą stroną powieści jest, zresztą wspominany przeze mnie wcześniej, unikalny klimat. Na każdą ze stron książki przelana została niezaprzeczalna miłość autorki do dawnego Gdańska i jego niepospolitej atmosfery. Miasto zdaje się odżywać na łamach „Teufla”, prowadzić własny, osobliwy byt, pretendować do miana jednego z bohaterów tomiszcza Żukowskiej. Zachęcam do literackiego spaceru po gdańskich uliczkach, obserwowania miejsca, w którym zderzają się dwie społeczności- polska i niemiecka, śledzenia coraz bardziej wrzącej atmosfery tuż przed wybuchem II Wojny Światowej.
Na ogromną pochwałę zasługuje samo wydanie- wzbogacone ogromną ilością zdjęć, pojawiającymi się co jakiś czas numerami rozdziałów pisanymi piękną, gotycką czcionką i wewnętrzną okładką ozdobioną starym planem samego Gdańska.
„Teufel” polecam. Nie przypadnie do gustu każdemu, nie stanie na półce obok największych dzieł literatury, nie pozostanie w mojej pamięci na wieki- ale to powieść z duszą i oryginalnym, nieco „zakurzonym” klimatem stanowiąca sympatyczne zapełnienie wolnego wieczoru, z kubkiem kakao w ręce i puszystym kocem na podorędziu.
Ode mnie: 4/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Nowy Świat.
***
Pierwszy dzień września był dla mnie jednoznaczny z rozpoczęciem okresu w moim życiu teoretycznie bez czasu wolnego, co już odbiło się na mojej obecności w blogowym świecie. Wracam do domu i dosłownie padam na twarz, bez chęci na czytanie czy opisywanie moich wrażeń z lektury. Mam nadzieję, że wdrożę się w szkolny system i znajdę nieco czasu na lekturę- nie wyobrażam sobie pozostania do kwietnia w książkowej abstynencji (tak, tak, do kwietnia- przede mną matura i, z czego się cieszę, najdłuższe wakacje w życiu). A Wy zapamiętajcie- nigdy nie idźcie na profil z rozszerzoną biologią, chemią i fizyką z aspiracjami medycznymi ;) Pozdrawiam!
 
Wordpress Theme by wpthemescreator .
Converted To Blogger Template by Anshul .