„Gdańsk w ostatnich dniach sierpnia 1939. Przy molo w Glettkau (Jelitkowo) zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Przybyła na miejsce asystentka policji Lotte Meier rozpoznaje swoją byłą pracodawczynię, Mariannę Walewicz- Polkę pochodzącą z zamożnej, gdańskiej rodziny antykwariuszy. Sprawę topielicy z Glettkau rozpoczyna odchodzący właśnie na emeryturę komisarz Franz Thiedtke, jednak zostaje mu ona niemal natychmiast odebrana. Lotte pod wpływem przeczuć prosi komisarza, by sprawdził jej wątpliwości i niejasności. Komisarz odkrywa, że zwłoki z molo w Glettkau to ciało zupełnie innej osoby…”
Czasy wojenne, czy to w literaturze czy w kinematografii, od zawsze przyciągały moją uwagę- a to nastrojowością, a to specyfiką danych lat, a to wspaniałymi i niejednokrotnie wzruszającymi historiami. Do sięgnięcia po „Teufel” pióra Izabeli Żukowskiej zachęcił mnie właśnie okres, w którym pisarka zdecydowała się umieścić swoją historię. A zatem- zapraszam Was do Gdańska roku 1939.
Trudno przypasować „Teufel” do jednego gatunku literackiego. Fabuła mogłaby wskazywać na kryminał- jednakże nie czekamy do ostatniej strony z nieodgadnionym pytaniem kto jest czynnikiem sprawczym zaistnienia takich czy innych zwłok. Czy więc powieść obyczajowa? Ani to, ani to- pozostanę przy zdaniu, że powieści Żukowskiej nie da się jasno zaklasyfikować, autorka miesza gatunki, tworząc w rezultacie naprawdę przyjemny twór.
Na pochwałę zasługują kreacje bohaterów- przemyślane portrety psychologiczne, wiarygodne charaktery i niewyidealizowane temperamenty. Postacie budzą sympatię jak Lotte, swoisty podziw jak owiana nutką tajemnicy i aurą osobliwego powabu Marianna czy też zwykłą niechęć, jak Heinrich.
Przyznaję, że nie polubiłam stylu pisarki od pierwszej strony. Zdania długie i wielokrotnie rozwinięte kilkakrotnie sprawiały, że musiałam czytać dany fragment od nowa- po drodze gubiłam wątek czy ważne informacje. Z biegiem czasu jednak coraz bardziej wsiąkałam w klimat książki, a i sam sposób pisania Żukowskiej idealnie wpasował się w konwencję stworzonego przez nią nastroju. Pisarka nie skupia się jedynie na głównym wątku, co chwila zbacza z tematu by wtrącić parę zdań nie mających znaczenia dla kluczowej akcji. Niemniej taki zabieg daje pewne poczucie wielowymiarowości, opowieść nabiera realizmu i indywidualnego kolorytu.
Najmocniejszą stroną powieści jest, zresztą wspominany przeze mnie wcześniej, unikalny klimat. Na każdą ze stron książki przelana została niezaprzeczalna miłość autorki do dawnego Gdańska i jego niepospolitej atmosfery. Miasto zdaje się odżywać na łamach „Teufla”, prowadzić własny, osobliwy byt, pretendować do miana jednego z bohaterów tomiszcza Żukowskiej. Zachęcam do literackiego spaceru po gdańskich uliczkach, obserwowania miejsca, w którym zderzają się dwie społeczności- polska i niemiecka, śledzenia coraz bardziej wrzącej atmosfery tuż przed wybuchem II Wojny Światowej.
Na ogromną pochwałę zasługuje samo wydanie- wzbogacone ogromną ilością zdjęć, pojawiającymi się co jakiś czas numerami rozdziałów pisanymi piękną, gotycką czcionką i wewnętrzną okładką ozdobioną starym planem samego Gdańska.
„Teufel” polecam. Nie przypadnie do gustu każdemu, nie stanie na półce obok największych dzieł literatury, nie pozostanie w mojej pamięci na wieki- ale to powieść z duszą i oryginalnym, nieco „zakurzonym” klimatem stanowiąca sympatyczne zapełnienie wolnego wieczoru, z kubkiem kakao w ręce i puszystym kocem na podorędziu.
Ode mnie: 4/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Nowy Świat.
***
Pierwszy dzień września był dla mnie jednoznaczny z rozpoczęciem okresu w moim życiu teoretycznie bez czasu wolnego, co już odbiło się na mojej obecności w blogowym świecie. Wracam do domu i dosłownie padam na twarz, bez chęci na czytanie czy opisywanie moich wrażeń z lektury. Mam nadzieję, że wdrożę się w szkolny system i znajdę nieco czasu na lekturę- nie wyobrażam sobie pozostania do kwietnia w książkowej abstynencji (tak, tak, do kwietnia- przede mną matura i, z czego się cieszę, najdłuższe wakacje w życiu). A Wy zapamiętajcie- nigdy nie idźcie na profil z rozszerzoną biologią, chemią i fizyką z aspiracjami medycznymi ;) Pozdrawiam!
16 komentarze:
Oj, wygląda mi to na barwną i intrygującą lekturę! Z wielką przyjemnością przeczytam, to moje klimaty!
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj, widzę że pomału wracasz do blogowego światka. Mam nadzieję, że szybko odzyskasz energię.
Co do książki trochę obawiam się tego stylu, lecz z drugiej strony urzeka mnie już na wstępie klimat powieści.
O książce gdy tylko usłyszałam, wiedziałam, że jest dla mnie mimo kilku niedogodności. Mam nadzieję, że niedługo będę miała możliwość jej przeczytania...
Książka zdecydowanie nie dla mnie.
Tak z ciekawości zapytam - widziałaś mnie już może w szkole? Kilka razy zauważyłam Twoją klasę, ale szczerze nie mam pojęcia, kim możesz być. ;)
Isadora: Cieszę się, że zachęciłam ;)
Cyrysia: Może to tylko mój problem z tym stylem ;) Warto choćby dla tego klimatu.
Mery: To ja trzymam kciuki za tę możliwość przeczytania :)
Aleksandra: Nie widziałam- zresztą wątpię, żebym poznała po tym malutkim zdjęciu ;) Ostatnio tylko biegam po tej szkole w stresie z nosem w książce, bo wiecznie czegoś każą nam się uczyć... Pocieszam- Ciebie też to czeka :D A kim jestem? Raczej się nie wyróżniam, więc ciężko może być mnie skojarzyć ;) Ciemne włosy, ciemne oczy i głupi wyraz twarzy :D Nie wiem czy kojarzysz, ale na zakończeniu ubiegłego roku szkolnego ktoś wygrał kurs językowy- to byłam ja ;)
Pozdrawiam!
Dla mnie już za późno, skończyłam ten profil ale na medyka się nie dostałam xD O książce pomyślę, ciekawy tytuł no i Gdańsk, dość częsty w literaturze. Również lubię w historii czasy wojny :)
A swój opis w odpowiedzi na komentarz Aleksandry... ciekawe :D Głupi wyraz twarzy? Jakby spotkano nas razem, pomyślanoby że bliźniaczki :P
Zapowiada się fajna książka, zachęca mnie wspomniany klimat i czas akcji :)
Co do szkoły, to w klasie maturalnej nie miałam czasu na inne książki oprócz lektury. Byłam na profilu z rozszerzonym polskim, więc lektur była cała masa. Nie tęsknie za tymi czasami :P Ale pomaturalne wakacje - świetna rzecz:D
Co nie mówisz, że coś skrobnełaś:P? Ale to zdecydowanie nie dla mnie. Głupi wyraz twarzy? No nie przesadzaj, ja mam gorszy xD i gratuluję wygranego konkursu:) Pozdrawiam:)
PS. Nie martw się tak bardzo, pocieszaj się tymi wakacjami;)
Jej, jak ja dobrze wspominam klasę maturalną, chyba najlepszy okres w liceum... No i jeszcze ta studniówka^^ A wszystko uwieńczone dłuuugimi wakacjami :)
Ja właśnie poszłam do klasy o profilu z rozszerzoną biologią i chemią i już teraz widzę, że wcale nie będzie łatwo, ale mam nadzieję, że jakoś dam radę.
Co do książki, to koniecznie muszę przeczytać. Brzmi bardzo ciekawie :)
Bardzo chętnie posiedzę przy niej z kubkiem kakaa;)
Pozdrawiam!
Ksiązka nie dla mnie :)
tak, tak i nigdy nie idźcie na studia medyczne. tam też nie ma czasu na czytanie niestety :(:(
Ojej, historia. To nie dla mnie.
Medycyna? Siłą by mnie tam nie zaciągnęli, w życiu bym tego nie ogarnęła, a zresztą jestem za wielkim tchórzem żeby pomagać chorym. Bałabym się że ich wykończę niechcący:)
Ja zaliczam się raczej do tej grupy, której książka nie przypadnie do gustu, z racji tego, że jestem zagorzałą antyfanką powieści z motywem historycznym. Może kiedyś, za parę lat, kiedy moje uprzedzenia odejdą w siną dal, sięgnę po tą pozycję.
W szkole życzę powodzenia i mówię od razu, że choć nie będzie łatwo, to warto czekać na te najdłuższe wakacje w życiu. Pozdrawiam ;)
Widzę, że książka jest dobra, ale nie genialna - no cóż, nie sposób źle pisać o literaturze wojennej, ale też nie każde dzieło jest na miarę arcydzieła. Pomyślę o niej przy wizycie w bibliotece :)
Ksiakę przeczytałem, jako że jestem Gdanszczaninem miło było wspomieć miejsca w których rozgrywa się akcja.
Prześlij komentarz