„Niezwykła opowieść o życiu młodej japońskiej dziewczyny, która zostaje sławną gejszą, to głośny debiut literacki, bogaty w wiedzę historyczną i obyczajową. […] Opowieść Sayuri, córki biednego rybaka, zaczyna się w 1929 roku, gdy jako dziewięcioletnia dziewczynka zostaje sprzedana przez ojca do renomowanej szkoły gejsz w Kioto. Jej starsza, brzydsza siostra trafia do domu publicznego. Oczami Sayuri śledzimy jej edukację na gejszę: naukę tańca, muzyki, noszenia kimona, sztuki makijażu i układania włosów, podawania sake. Obserwujemy niezwykły świat, w którym kobiety, aby przetrwać, są szkolone na zawodowe uwodzicielki bogatych i wpływowych mężczyzn.”
Podczas ostatniej wizyty w bibliotece długo wędrowałam wśród półek w poszukiwaniu upragnionych tomiszczy. Kiedy więc natrafiłam na znajomo brzmiący tytuł bez wahania wzięłam ze sobą tę, swego czasu niezwykle popularną, książkę. Przyznaję, że nigdy nie byłam szczególną entuzjastką japońskiej kultury, uznałam jednak, że moja wiedza o gejszach jest niewystarczająca.
Początkowo zaczęłam dosłownie łykać strony, napisane lekkim, przystępnym stylem. Lektura okazała się wciągająca, do czasu. Do końca nie wiem czemu, jednak w pewnym momencie losy głównej bohaterki przestały mnie interesować, a pierwotny zapał malał z każdą kolejną stroną. Końcówka książki mocno mnie rozczarowała, a sama książka, z miana niezłej powieści zmalała do rangi zwykłego czytadła.
Początkowo zaczęłam dosłownie łykać strony, napisane lekkim, przystępnym stylem. Lektura okazała się wciągająca, do czasu. Do końca nie wiem czemu, jednak w pewnym momencie losy głównej bohaterki przestały mnie interesować, a pierwotny zapał malał z każdą kolejną stroną. Końcówka książki mocno mnie rozczarowała, a sama książka, z miana niezłej powieści zmalała do rangi zwykłego czytadła.
Taką, a nie inną opinię może u mnie warunkować niechęć do Sayuri, głównej bohaterki. O ile jako mała dziewczynka wydawała mi się czarująca i urocza, o tyle w późniejszym czasie była irytująco naiwna. Na moją sympatię nie zasłużyła również Hatsumomo, jedna z gejsz pretendujących do miana wyrazistszych postaci. Autor wykreowałby niezłą postać, gdyby nie niektóre infantylne działania, które moim zdaniem do kobiety w jej wieku zwyczajnie nie pasowały. Możliwe jednak że jestem w błędzie, a kultura japońska faktycznie determinowała takowe zachowanie. Jeśli tak, zwracam honor i zasłaniam się całkowitą ignorancją w tym względzie ;)
Na plus przyznaję powieści nienajgorszy klimat i całkiem plastyczne opisy. Moją uwagę przykuły zwłaszcza barwne opisy kimon, które rozbudzały wyobraźnię i pozwalały zanurzyć się w różnokolorowy świat młodych gejsz. W gruncie rzeczy książka była przyzwoitym czytadłem, choć niewartym ponownej lektury.
Ode mnie: 3,5/6
4 komentarze:
Twój długo komentarz mi się spodobał, więc szybciej weszłam do ciebie :d
Ja Sayuri i Hatsumomo odebrałam... całkiem normalnie, jak teraz wrócę do momentu, w którym czytałam tę książkę to muszę powiedzieć, że bardzo przyciągały moją uwagę właśnie opisy i ten klimat niż one ;)
Może ja jakaś przewrażliwiona jestem ;) Albo po prostu Sayuri i Hatsumomo nie wytrzymują porównania z niedawno przeze mnie czytanym "Szkarłatnym płatkiem i białym", w którym to autor wykreował niezwykle barwne i rzeczywiste postacie... Chyba muszę zapomnieć o tej lekturze, bo teraz nic mi się nie będzie podobać :D
'Wyznania gejszy' czytałam dobrych kilka lat temu za namową koleżanki, która tą książkę mi podrzuciła. Miałam podobne uczucia do Ciebie: początkowo książka mnie pochłonęła, żeby potem troszkę opuścić moją zachłanność czytania, ale odebrałam ją na plus. Później obejrzałam film (widziałaś?) w którym były piękne stroje, a jeszcze piękniejsza muzyka...
Do filmu się przymierzam, zwłaszcza, że na filmwebie ma nienajgrosze noty, a i nazwisko Roba Marshalla nie działa na mnie odstręczająco (uwielbiam go za "Chicago"). Piękną muzyką dodatkowo mnie zachęciłaś, jako że w muzyce filmowej jestem zakochana od dłuższego czasu, a John Williams potrafi tworzyć przepiękne soundtracki ;)
Prześlij komentarz