„”A teraz brońcie się sami”- tak odpowiedział rzymski cesarz delegatom Brytów, którzy przybyli błagać go o pomoc w walce z najazdem Saksonów, Anglów, Jutów i Fryzów.Brytania, na przełomie V i VI wieku po Chrystusie, najmroczniejszy czas w dziejach wyspy. Rzymianie odeszli, pogańscy bogowie ustępują nowej wierze- święte ognie gasną- nadchodzi era chrześcijaństwa…Pogrążona w chaosie, podzielona na walczące ze sobą królestwa Brytania z trudem opiera się saksońskiej inwazji. Starzejący się władca, Uther, nie ma dziedzica w odpowiednim wieku- jedynym człowiekiem, który może sięgnąć po koronę i zjednoczyć kraj, jest podopieczny czarownika Merlina i nieślubny syn Uthera- Artur.Uzbrojony w odwagę i honor, zdeterminowany, by ocalić Brytanię przed ostateczną klęską, musi stanąć do nierównej walki nie tylko ze zbrojną potęgą wroga, ale również z siłami, których nie sposób zrozumieć…Kochany i zdradzany, wielbiony i znienawidzony, Artur jest nie tylko symbolem honorowej walki o ginący świat- jest przede wszystkim człowiekiem z krwi i kości.”
„Zimowy monarcha” to pierwszy tom trylogii opisującej dzieje legendarnego Artura i jednocześnie jedno z najsłynniejszych dzieł pióra znanego pisarza Bernarda Cornwella, odznaczonego nawet Orderem Imperium Brytyjskiego przez samą Elżbietę II. O tej części cyklu czytałam sporo, a w miarę zgłębiania kolejnych recenzji mój apetyt na lekturę wciąż rósł.
Muszę szczerze przyznać , że na początku nie polubiłam się z dziełem Cornwella. Legendy arturiańskie znam słabo, więc siłą rzeczy nadmiar imion i nazw miejsc, które serwuje nam pisarz ostudził mój zapał. Kiedy jednak zorientowałam się w akcji powieści jej lektura okazała się czystą przyjemnością.
Muszę szczerze przyznać , że na początku nie polubiłam się z dziełem Cornwella. Legendy arturiańskie znam słabo, więc siłą rzeczy nadmiar imion i nazw miejsc, które serwuje nam pisarz ostudził mój zapał. Kiedy jednak zorientowałam się w akcji powieści jej lektura okazała się czystą przyjemnością.
Błędem niemal niewybaczalnym byłoby pominięcie największej zalety „Zimowego monarchy”- świetnego stylu autora. Pióro Bernarda Cornwella jest niezwykle lekkie i zrozumiałe, a tworzone przezeń opisy plastyczne i dynamiczne. Bez większego trudu potrafiłam wyobrazić sobie sceny batalistyczne, pomimo faktu, iż z działaniami wojennymi jestem raczej na bakier.
Ciekawym posunięciem zdaje się narracja pierwszoosobowa, jednak nie z punktu widzenia Artura (co byłoby nieco banalnym rozwiązaniem), a jednego z czołowych wojowników- Derfela Cadarna. Mężczyzna saksońskiego pochodzenia okazał się wyjątkowo wdzięcznym narratorem i dobrym obserwatorem.
Podobała mi się stworzona przez Cornwella realna i bardzo ludzka kreacja Artura. Trudno nazwać go człowiekiem bez wad, z sercem bez skazy i sumieniem czystym niczym łza. Artur jak wszyscy ludzie ulega namiętnościom, popełnia błędy i zawodzi, co jednak nie ujmuje mu męstwa czy waleczności. Ciekawym określić można również świat, w którym dzieje się akcja powieści- brutalną i mroczną Brytanię, w której jednocześnie przenika się chrześcijaństwo oraz wierzenia pogańskie, tworząc razem interesującą kombinację.
Nie oszukujmy się- autorowi nie udało się uniknąć kilku słabszych momentów i paru dłużyzn, mimo to po książkę z pewnością powinni sięgnąć wszyscy miłośnicy legend arturiańskich czy powieści historycznych w ogóle.
Ode mnie: 5/6
Za książkę serdecznie dziękuję IW Erica.
25 komentarze:
Książka czeka już na mojej półce i twoja recenzja przekonuje mnie aby jak najszybciej po nią sięgnąć :)
Książka mi się podobała, choć nie przepadam za lekturami historycznymi:). Pozostałe części również warto przeczytać.
Pozdrawiam!!
pierwszy raz słyszę o tej książce, ale zachęciłaś mnie do jej przeczytania. :)
Powieści historyczne lubię, ale nie wiem czy akurat ta przypadłaby mi do gustu. O legendach arturiańskich mam bardzo małe pojęcie, chyba się nie skuszę.
Nie przepadam za powieściami historycznymi, ale ciekawią mnie legendy arturiańskie, a dodatkową zachętą jest okładka, która od razu wpadła mi w oko ;)
Uwielbiam książki, których akcja rozgrywa się na tle historycznym. Mocno mnie zachęciłaś, dziękuję serdecznie :)
Z pewnością sięgnę, bo już czeka na półce;)
Mam wielką ochotę na tę trylogię i muszę zrobić naprawdę wszystko, żeby ją zdobyć. Brzmi strasznie kusząco, dlatego już odkładam pieniądze oraz czas :)
Artur atakuje mnie prawie z każdej strony, ale wciąż się twardo opieram ;)
dm1994: Jestem ciekawa Twojej opinii :)
kasandra_85: Pozostałe części już czekają na mnie na półce i z pewnością w najbliższym czasie po nie sięgnę ;)
Rapsodia: Naprawdę pierwszy raz? Ja ostatnio wszędzie natykam się na recenzje Cornwella ;)
Dosiak: Nie wiem jakie dokładnie powieści historyczne lubisz, więc ciężko mi powiedzieć czy książka przypadłaby Ci do gustu ;)
KamCia: Jeśli interesują Cię legendy arturiańskie to zachęcam, Cornwell przedstawia całkiem ciekawą wersję wydarzeń :)
Kasia: Cieszy mnie to bardzo :)
Scathach: W takim razie będę zaglądać na Twojego bloga w oczekiwaniu na recenzję ;)
femme: Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
Daria: Ostrzegam, że mam do przeczytania kolejne części trylogii, więc Artur ponownie zaatakuje Cię swoim Ekskaliburem :)
Coś, pomimo twojej dobrej recenzji, mnie od książki odpycha, ale może sięgę z czystej ciekawości.
Wszyscy tak zachwalają tą trylogię arturiańską Cornwella, że muszę w końcu po nią sięgnąć. Zwłaszcza, że zawsze lubiłam takie legendy :)
Widzę, że dobrnęłaś do końca ;) U mnie recenzja pojawi się najprawdopodobniej jutro :] Pozdrawiam
Czytałam i podzielam Twoje zdanie. Na półce czekają już kolejne tomy, muszę się za nie szybko zabrać :).
A mnie nie interesuje zupełnie ta tematyka - nigdy nie pasjonowałam się legendami arturiańskimi, ba!, nawet ich nie znam i myślę, że już tego nie nadrobię, co być może jest dużym błędem, ale... cóż. :)
Odpowiadam na pytania, które zawarłaś w swoim komentarzu:
Autorstwa Chevalier posiadam kilka pozycji: "Dziewczynę z perłą", "Damę z jednorożcem", "Spadające anioły" i czwartą książkę (Remarkable Creatures), która chyba w Polsce nie została jeszcze wydana. Co do Alison Weir, czytałam tylko jedną książkę jej autorstwa, dotyczącą Lady Jane Grey, i dosyć mi się podobała- ale wiele na temat autorki nie wiem:)
Cieszę się, że książka nie tylko mnie się spodobała. Zazdroszczę Ci, że masz przed sobą całe dwa tomy :)
Z chęcią sięgnę po "Zimowego monarchę" i dalsze tomy historii Artura. Lubię takie książki, więc myślę, że miło spędzę czas przy dziełach Cornwella.
"Zimowy monarcha" stoi juz u mnie na półce a po Twojej recenzji juz nie mogę się doczekać kiedy po niego sięgnę! :)
Cóż, zapowiada się świetnie, lubię takie historyczne opowieści. Mam nadzieję, że kiedyś ta książką trafi w moje ręce. :)
okiem-recenzenta.blog.onet.pl
obecnie czyta ją mój tata, a potem ja mam zamiar ją dorwać :) Mam nadzieję, że i mnie spodoba się równie mocno jak Tobie :)
Myślę, że kiedyś przeczytam.
do Artura mnie szczególnie nie ciągnie, ale Twoja recenzja jest na tyle zachęcająca, że nie mówię 'nie.
Skoro piszesz, że narracja nie jest "straszna" i przyjemnie się te książkę czyta to ja jestem chętna. Wcześniej gdy patrzyłam na samą okładkę i czytałam opisy to myślałam, że to toporna powieść historyczna, przez którą brnie się jak przez mękę :)
Świetna recenzja, aż chce się czytać - i wraca miłość do historii, zdeptana przez 3 lata liceum :)
Pozdrawiam i zapraszam na konkurs do siebie!
Chyba nie jestem miłośnikiem powieści historycznych tak więc raczej nie sięgnę;)
Prześlij komentarz