„1974: Jack Unterweger morduje osiemnastoletnią dziewczynę. Wyrok: dożywocie. W więzieniu zaczyna pisać autobiograficzną powieść „Czyściec”.1985: Zachwyceni książką austriaccy intelektualiści rozpoczynają walkę o warunkowe zwolnienie Jacka. „Przejrzysty styl Unterwegera i literackie wartości opisu jego dzieciństwa wywarły na mnie ogromne wrażenie”- pisze w liście do sądu Elfriede Jelinek.1990: Jack zostaje zwolniony z więzienia. Mieszka w Wiedniu i zaczyna pracę jako dziennikarz.1991: W Wiedniu dochodzi do pierwszego z wielu morderstw prostytutek. W mediach sprawę relacjonuje Jack Unterweger.Czy ktoś mógłby pomyśleć, że opisywane przez Jacka zbrodnie są jego dziełem? Losy Jacka Unterwegera to pełna zaskakujących zwrotów akcji historia psychopaty, który oszukał wszystkich- od austriackiego prezydenta, przez wiedeńskie elity intelektualne do licznych kobiet, które pokochały zresocjalizowanego mordercę. Nikt nawet nie przypuszczał, że popularny pisarz i celebry ta prowadził podwójne życie.”
„Pisarz, który nienawidził kobiet” pióra Johna Leake’a to autentyczna historia seryjnego mordercy Jacka Unterwegera. Z okładki książki spogląda na czytelnika mężczyzna o chłopięcej urodzie, o wyglądzie wyjątkowo niewinnym, aby nie budzić podejrzeń co do jego psychopatycznych skłonności. Tak, to właśnie Jack, morderca jedenastu kobiet, człowiek, który zmylił całą Austrię, wyjątkowy aktor, osobliwy kuglarz, oszust.
Przyznaję, że lektura biografii Jacka nieco mnie znużyła- brakowało mi obiecywanych w opisie „zaskakujących zwrotów akcji”. Liczyłam na bardziej kryminalne klimaty i niestety w tej kwestii srodze się zawiodłam- od początku wiadomo kto zabija prostytutki, już na wstępie wiadomo jak zakończy się ta historia. Pisarz starał się nakreślić portret bezwzględnego zbrodniarza, przejawiającego narcystyczne i sadystyczne upodobania, człowieka o niewątpliwym uroku osobistym skupiającym wokół niego tabuny kobiet. Do mnie postać psychopaty nie przemówiła, być może jednak jestem jedną z osób całkowicie odpornych na wdzięk Jacka Unterwegera :)
Godne podziwu jest merytoryczne przygotowanie pisarza do opisywania historii Jacka- spis źródeł, z których korzystał John Leake rozciąga się na ponad czterdzieści stron. Nie potrafię niczego zarzucić stylowi autora- przejrzysty, stosunkowo „biograficzny”, odpowiedni dla tego typu prozy.
Muszę się przyczepić do tłumaczenia tytułu- rozumiem, że na fali popularności twórczości Stiega Larssona tytuł „Pisarz, który nienawidził kobiet” stanowi dodatkową reklamę. Jednak nie potrafię zrozumieć, czemu w tym przypadku zrezygnowano z tłumaczenia lepszego oryginalnego tytułu- „Entering Hades” (w moim nieudolnym tłumaczeniu- „Zstępując do Hadesu”?) brzmi dużo bardziej intrygująco i nowatorsko.
Książkę polecam przede wszystkim osobom zainteresowanym historią Unterwegera. Jeśli liczycie na lekką lekturę z morderstwem w tle zdecydowanie sięgnijcie po inne tomiszcze- „Pisarz, który nienawidził kobiet” zwyczajnie Was zanudzi. Ostateczną decyzję jednak pozostawiam Wam.
Ode mnie: 3/6
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Znak litera nova.
***
Na koniec trochę prywaty- ogromnie przepraszam za niekomentowanie Waszych blogów, nadrobię już jutro. Wakacje się zaczęły, a dla mnie stanowiło to genialną okazję do odespania całego roku szkolnego- i tak właśnie przespałam ten tydzień, zmarnowawszy mnóstwo czasu, który mogłam poświęcić na czytanie. Cóż, zdarza się, a skoro już się wyspałam to miejmy nadzieję ponarabiam wreszcie czytelnicze zaległości ;) Książek na półkach przybywa nadal, a mnie aż głupio kupować nowe ze świadomością ile będą musiały leżeć na półce nieczytane.
14 komentarze:
Książkę mam w planach, choć pewnie już na wakacjach nie zdążę jej przeczytać:). Ale za to potem nadrobię zaległości:)
Przespałaś cały tydzień? W sumie odpoczynek jest ważny a skoro Tobie sprawia przyjemność, to najważniejsze:).
Pozdrawiam!!
Chciałabym przeczytać tę książkę, gdyż jestem ciekawa jak odebrałabym tego typu pozycję, w końcu niecodziennie sięga się po tego rodzaju książki. A co do tłumaczeniu tytułu - zgadzam się z Tobą w 100%. Oryginalny tytuł jest o wiele lepszy niż nasz polski odpowiednik, wg mnie stanowi on znikomą reklamę, a jeśli nawet, to niektórych może to wręcz odstraszyć.
Pozdrawiam!
Szkoda, bo zapowiadała się ciekawie, ale skoro nie wciąga i nudzi, więc się wstrzymam. Co do tytułu - zgadzam się, wierne tłumaczenie brzmi dużo bardziej intrygująco.
Pozdrawiam serdecznie!
Dokładnie miałam tę samą reakcję na tytuł. No, ale jakoś trzeba było zwrócić uwagę czytelników na tę książkę, skoro treść sama się nie broni... Raczej nie sięgnę.
Powodzenia w czytaniu :)
Zazwyczaj trafiałam na pozytywne recenzje, Ty dodajesz kilka uwag i dzięki temu mam większą ochotę sprawdzić jak ja odbiorę tę książkę. Tytuł też mnie irytuje. Pozdrawiam i zazdroszczę wolnego czasu :P
Ja już od dawna poluję na tę książkę ,bo strasznie mnie ona intryguje ,ale również słyszałam wiele pozytywnych opinii na jej temat ,jednak twoja recenzja jest bardziej wiarygodna ,a co do tytułu mi się on nawet podoba ,chociaż "Zstępując do Hadesu" rzeczywiście brzmi bardziej intrygująco :)
Bardzo zdziwiłam się niską oceną tej książki. Ja wczoraj ją skończyłam i pozostaję pod urokiem zarówno umiejętności autora, jak i zdolności manipulacyjnych Jacka. Uważam "Pisarza" za jedno z moich życiowych literackich odkryć.
"Pisarz..." jak wynika z Twojej recenzji to raczej słaba książka, więc nie przeczytam.
A ja przyznam, że recenzowana przez Ciebie książka bardzo mi się spodobała. ;) Postać Jacka była niezwykła i nadal pozostaję pod jego urokiem.
Zniechęciłaś mnie tą recenzją, ale jak mi kiedyś wpadnie w łapki to przeczytam. Ciekawa jestem umiejętności manipulacyjnych Jacka. Pozdrawiam:)
Książkę być może przeczytam jeśli wpadnie mi w ręce, ale nie będę specjalnie jej poszukiwać ;)A co do tytułu, to Twój jest 100 razy lepszy niż ten prawdziwy :)
Pozdrawiam!
Ja idę do XXXIII w Łodzi (Twoje?) :) Wiem, że będzie dużo nauki i już się boję. Ale mam nadzieję, że dam radę.
O, to tam gdzie moja siostra (Aleksandra z książkowej krainy). Ja zresztą też tam składałam papiery, ale niestety zabrakło kilku punktów.
Ciekawi mnie ta historia, więc jeśli będę miała okazję, to ją przeczytam. Jeśli chodzi o tytuł, to rzeczywiście o wiele lepszy jest oryginalny.
Prześlij komentarz