piątek, 11 lutego 2011

"Szkarłatny płatek i biały" Michel Faber


„Wiktoriański Londyn- symbol obłudy, seksu, przemocy i pieniądza, miasto o podwójnej moralności, w 1874 roku miejsce pracy osiemdziesięciu tysięcy prostytutek. Jedną z nich jest osiemnastoletnia Sugar, dziewczyna inteligentna i oczytana, za wszelką cenę pragnąca wydobyć się ze swej żałosnej sytuacji. Udaje jej się oczarować bogatego właściciela fabryki perfum, który wprowadza ją do swego domu jako guwernantkę córki.
„Szkarłatny płatek i biały” to podróż do minionego świata, w labirynt drobiazgowo opisanych londyńskich zaułków i ulic. To nieznająca tabu powieść „wiktoriańska”, na którą nie poważyłby się żaden wiktoriański autor. Brawurowe połączenie melodramatu, powieści obyczajowej i satyry, nad którym unosi się duch wielkiej dziewiętnastowiecznej prozy.”
Kiedy pierwszy raz natknęłam się na powyższy tytuł wiedziałam, że jak najszybciej musi być mój. Przy najbliższej okazji nabyłam to opasłe tomisko na własność i całkowicie wsiąknęłam w świat stworzony przez Michela Fabera. Uwielbiam klimat czasów wiktoriańskich, specyficzną atmosferę, konwenanse, ocienione ulice pełne dorożek (i te piękne latarnie, które zawsze mnie urzekają…). Wszystkie te elementy odnalazłam właśnie w „Szkarłatnym płatku i białym”.

Książkę, pomimo niespełna 850 stron, czyta się jednym tchem. Z niecierpliwością przewracałam kolejne strony, jednocześnie ubolewając, że lektura niebezpiecznie zbliża się ku końcowi. Michel Faber kreuje świat z ogromną dbałością o detale, bez jednoczesnego wybielania chmurnej otoczki tamtych czasów. Mamy więc biedne dzielnice przesycone fetorem spoconych, niemytych ciał, fekalia wylewane przez okna, a wreszcie środowisko prostytutek, stanowiące niejako motyw przewodni powieści. Autor nie boi się odważnych opisów erotycznych i dobitnych słów.
Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza stworzone przez autora postacie. Na swojej wędrówce po ulicach Londynu spotykamy cały wachlarz różnorodnych bohaterów. Łączy ich jedna cecha- realność. Próbowałam znaleźć chociaż jedną słabszą kreację, co szybko okazało się zajęciem bezcelowym.
Jedyną rzeczą, która niezbyt mi się podobała jest otwarte zakończenie książki. Nie przepadam za pozostawianiem czytelnika w niepewności, bez odpowiedzi dotyczącej dalszych losów bohaterów. Na taką krzywdę naraziła czytelników Margaret Mitchell, autorka „Przeminęło z wiatrem”. Powieść kocham, ale nierozstrzygniętego finału nie potrafię wybaczyć pisarce do dzisiaj. Na szczęście po usilnych prośbach wielbicieli Faber zreflektował się i wydał zbiór opowiadań kończący historię „Szkarłatnego płatka i białego”. Tom, wydany w Polsce pod tytułem „Jabłko”, już czeka na mojej półce, a ja tylko wypatruję chwili, kiedy w końcu będę mogła się z nim zapoznać.
Ode  mnie: 6/6
***
Wybaczcie nieregularność recenzji, niestety szkoła to instytucja nieubłagana. A kiedy muszę nauczyć się jednocześnie biochemii, chemii organicznej i nie wiadomo czego tam jeszcze najzwyczajniej w świecie na książki czasu brak ;)

40 komentarze:

Daria pisze...

Faber wraz ze swoimi powieściami czeka i u mnie na półce. Mam cichą nadzieją, że i ode mnie dostanie tak wysoką notę jak u Ciebie - bo i ja uwielbiam wiktoriańskie powieści :)

UpiornyGroszek pisze...

blackmilk: W takim razie trzymam kciuki, żeby książka Ci się spodobała i czekam na Twoją opinię ;)

MONIKA SJOHOLM pisze...

Ta książka stoi na mojej półce chyba z trzy lata już..i ciągle bezczelnie ją omijam, trzeba to zmienić:)

kasandra_85 pisze...

Książka jest na mojej liście priorytetowej. Muszę koniecznie ją kupić, zwłaszcza po takiej recenzji:).
Pozdrawiam!

Klaudia Bacia pisze...

Opasłe tomiszcze - takie są super ;) Jeżeli przyjdzie mi ochota, na tą książkę, albo jak będę w tej tematyce bardziej zaczytana to na pewno przeczytam. Tak, lubię ebooki, przydają się jak nie umiem zasnąć, a mam coś na np. telefonie... ;) Pozdrawiam ;]

natula pisze...

Kiedyś wydawało mi się, że lubię wiktoriańskie klimaty, jednak po przeczytaniu "Narzedzia piekła", Imogena Robertsona, odrzuciło mnie. Ten pretensjonalny ton/charakter dam doprowadzał mnie do szewskiej pasji.
Być może jeszcze kiedyś przekonam się do tego typu literatury, póki co cicho sza.....

Co do ciężkiego klimatu "Drogi do Szcześcia" masz rację. Można się udusić.

UpiornyGroszek pisze...

MONIKA SJOHOLM: W takim razie przestań omijać, bo od trzech lat masz na półce wiktoriańskią perełkę ;)

kasandra_85: Jestem ciekawa Twojej opinii ;] Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu

Klaudia: Zgadzam się, grubaśne książki zawsze należały do moich ulubionych.

Natula: A ja właśnie między innymi za to lubię wiktoriańskie powieści. Bo są takie inne od naszych czasów, bo nawet te często udawane maniery miały jakiś swoisty urok. Poza tym Faber pokazuje zakłamanie tamtych czasów, różnice między prawdziwą naturą człowieka, a tą prezentowaną przed publiką, na bankietach, w operach... Tak więc mimo wszystko książkę Ci polecam ;)

Enedtil pisze...

Muszę przyznać, że nie czytam ogólnie takich książek, ale czasami, jak najdzie mnie ochota na coś innego niż fantastyka, lubię wsiąknąć w wiktoriańskie czasy. rzadko bo rzadko, ale jednak. Wpisuję książkę na listę, przyda się właśnie nataka ewentualność ;)

Unknown pisze...

Po twojej recenzji koniecznie muszę przeczytać ;]

Scathach pisze...

Również uwielbiam czasy wiktoriańskie, a hasło '850 stron' jedynie dodatkowo mnie zachęca i wzmaga apetyt czytelniczy:D

Anonimowy pisze...

Czasy wiktoriańskie są chyba ostatnio modne :).
Jeżeli gdzieś napotkam tę książkę, przeczytam ;).

LadyBoleyn pisze...

Zapowiada się świetnie, zwłaszcza, że również mam słabość do powieści, których akcja dzieje się parę wieków w tył. No i jeszcze tak strasznie zachęcająca opinia... (:

[okiem-recenzenta.blog.onet.pl]

Dominika S. pisze...

Mam tę książkę na liście od dawna. Muszę w końcu przeczytać :)

UpiornyGroszek pisze...

enedtil: U mnie jest odwrotnie- to fantastyka stanowi przerywnik między literaturą innego rodzaju (chociaż miewam także fantastyczne fazy, kiedy potrafię czytać kilka taki książek pod rząd). Zapewniam, że "Szkarłatny płatek i biały" będzie stanowić miłą odmianę, zwłaszcza, jeśli lubisz wiktoriańskie klimaty ;)

dm1994: Cieszę się, że wystarczająco Cię zachęciłam ;)

Scathach: O tak, 850 stron to ogromna zaleta przy dobrej lekturze.

Luna: Naprawdę są modne? A ja i tak czuję niedosyt, bo na polskim rynku jest stosunkowo mało tego typu powieści.

LadyBoleyn: Czyżby pokrewna dusza? ;) (A jak wnioskuję z nicku, lubisz epokę Tudorów, prawda? To jest nas dwie :D)

Dosiak: Z chęcią poznam Twoją opinię ;) Mam nadzieję, że "Szkarłatny płatek i biały" przypadnie Ci do gustu w takim samym stopniu jak mnie.

Pozdrawiam!

Alannada pisze...

Nie moja to dziedzina, ale piszesz o książce w taki sposób, że sięgnę po nią z chęcią, jak się na nią natknę :P

Nasim pisze...

Nigdy nie słyszałam o tej książce- a to błąd, który mam obowiązek naprawić. Uwielbiam epokę wiktoriańską, poza tym książka przyciągnęła od kilometra recenzją, fabułą, tytułem z resztą też... od razu gonię do biblioteki:)

Deline pisze...

Kocham wiktoriański Londyn! Z tego względu za czas i miejsce akcji stawiam książce duży plus :) Widzę, że fabuła też jest ciekawa, co tylko dobrze wróży. A te 850 stron to kolejna zaleta, bo jeśli książka rzeczywiście wciąga, nie będzie trzeba się z nią szybko rozstawać ^ ^

Pozdrawiam!

Paulina Olczak pisze...

WIKTORIAŃSKA ANGLIA! Nic więcej mi nie trzeba, przeczytam tę książkę koniecznie i nic mnie nie powstrzyma. ;)

Deline pisze...

Nie mogę uznawać się za jakąś wielką znawczynię książek z tego okresu, gdyż miałam ich w ręce zaledwie kilka. Jednak mimo to, zawsze będę oczarowana tą epoką (z doświadczenia wiem, że można się w niej zakochać mając za sobą zaledwie kilka pozycji). Moje zainteresowanie tego typu książkami zaczęło się niedawno, za sprawą znajomej (jednej z nielicznych osób z mojego otoczenia, które czytają książki :)). Z chęcią podzielę się z Tobą informacjami o tytułach, jakie mi polecała.

Dziełem, na które najbardziej mam ochotę (może dlatego, że słyszałam o nim tak wiele pozytywnych opinii?) jest "Trzynasta opowieść" autorstwa Diane Setterfield. Jeszcze jej nie czytałam, więc niestety dużo nie mogę o niej powiedzieć, jednak w Internecie jest od groma recenzji :) Za to mogę polecić "Doktora Jekylla i pana Hyde'a" - niby znane dzieło, jednak spotykałam się z ludźmi, którzy motyw przemiany głównego bohatera znali jedynie z filmów, nie mając pojęcia o książce. Słyszałam też (nie wiem, na ile to prawda), że była to ulubiona pozycja Królowej Wiktorii :) Jeśli chodzi o autorów, polecam Thackeray'a - z tego, co wiem, tylko dwie jego książki zostały wydane w języku polskim. Czytałam pozycję pt. "Pierścień i róża". Jest to raczej baśń dla młodszych czytelników, nie mniej jednak ciekawa ^ ^ Na koniec mogę polecić Johna Galsworthy'ego. Poluję na jego książki od jakiegoś czasu, zachęcona pozytywnymi recenzjami i opiniami :)

Niestety, więcej nie pomogę. Jestem raczej raczkująca, jeśli chodzi o takie książki :) Mimo wszystko mam nadzieję, że uda Ci się przeczytać jak najwięcej wspaniałych pozycji z tamtego okresu.

Pozdrawiam serdecznie!

UpiornyGroszek pisze...

Alannada: Naprawdę cieszę się, że Cię zachęciłam ;)

bookworm: W takim razie mam nadzieję, że znajdziesz tą pozycję na bibliotecznych półkach.

Lenalee: Dokładnie, wiktoriańska Anglia wystarczy za najlepszą rekomendację ;)

Deline: Pięknie dziękuję za wyczerpującą wypowiedź :) Z wspomnianych przez Ciebie pozycji czytałam "Trzynastą opowieść". Było to jednak dawno i pamiętam tą książkę jak przez mgłę, jednak wydaje mi się, że miała naprawdę niezły klimat. Reszcie książek już się przyglądam ;) Przy okazji przypomniała mi się Sarah Waters, z którą miałam lepiej się zapoznać (czytałam "Niebanalną więź" i mam ochotę na więcej ;)).

Pozdrawiam!

chasm pisze...

Recenzja naprawdę zachęcająca. Chociaż książka nie w moim stylu może się skuszę :)

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawa recenzja, ale raczej nie przeczytam tej książki. Nie lubię czytać o prostytutkach i seksie pomimo,że takie rzeczy miały miejsce i mieć będą.
Gdyby jeszcze ocenzurował te sceny to może bym się skusiła,ale napisałaś,że on nie boi się odważnych opisów erotycznych.
Dziękuję za szczery komentarz i także pozdrawiam.
Zapraszam do siebie na nową notkę :)

http://asian-books-and-not-only.blog.onet.pl/

Xx Zaczytana xX pisze...

Już mi się podoba ;d jestem na tak :D

Littleveronica pisze...

Wygląda na to, że "Szkarłatny płatek i biały" to książka naprawdę godna uwagi, choć, prawdę mówiąc, nigdy się na nią nie natknęłam - czy to w bibliotece, czy w różnego rodzaju księgarniach. Przyznaję mimo wszystko, że zainteresowała mnie ta powieść ;)

Soulmate pisze...

Świetna recenzja. Nęci ale nie zdradza szczegółów. Wpadłam przez przypadek i jak widzę wiele nas łączy: profil licealny i zamiłowanie do powieści Jane Austen :) Recenzja zachęca do czytania, ale te 800 stron... :D Przed maturą nie wyrobię. Tak czy siak, zasiałaś we mnie ziarno zazdrości, bo dawno nie miałam w rękach czegoś z czasów wiktoriańskich. Będę tu jeszcze wpadać i sprawdzać co polecasz :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

Varia czyta pisze...

Twój wpis był 555 komentarzem u mnie na blogu. podeślij mi na maila swój adres :)

UpiornyGroszek pisze...

chasm: Cieszy mnie, że zachęcam osoby, które zazwyczaj po taki gatunek nie sięgają ;)

Asian...: Faktycznie, lepiej nie czytaj.

Xx Zaczytana xX: :)

Littleveronica: "Szkarłatny płatek i biały" nie jest zbyt popularny, rzadko widuję go na księgarskich półkach. A szkoda, bo to prawdziwa perełka ;)

Soulmate: Pięknie dziękuję ;)

Varia: Strasznie się cieszę i dziękuję, mail wysłany ;]

Soulmate pisze...

Ach tam medycyna. Jak nie ona, to zawsze coś się znajdzie :D Jak ona nie będzie nas chcieć, to my jej też. A matura jest nasza! ;)
Do czytania tej książki nie zmuszam; dosyć miły przerywnik pomiędzy biologią na olimpiadę a resztą tego bałaganu szkolnego. Nie wiem co w niej widziałam, ale jak zobaczyłam że w komplecie z drugą wesołą książką wyjdzie taniej na allegro kupiłam od razu :) Z ostatnio przeczytanych bardziej polecić mogę "Z deszczu pod rynnę" Kerstin Gier. Ech, to była dopiero powieść - komedia romantyczna jakich mało.
Tymczasem żegnam się gdyż kartkówka z angielskiego to nie przelewki. Miłego wieczoru!

Elina pisze...

Niewiarygodne wydaje mi się połączenie w jednej postaci prostytutki i osoby oczytanej. Z jakiego powodu uprawiała ten destrukcyjny proceder, skoro była osobą wykształconą?

Ja również przez pierwsze godziny po skończeniu "Przeminęło z wiartrem" nie byłam zadowolona z "otwartego" ja rzekłaś zakończenia książki. Ale teraz, po jakimś czasie stwierdzam, że tak powinno być, to odpowiedni wybór.

P.S Rozumiem sprawy czysto szkolne, ja niestety także dysponuje bardzo ograniczonym czasem na czytanie. A tutaj tyle książek!

Pozdrawiam

Rudzielec pisze...

Uwielbiam także czasy wiktoriańskie i Londyn, dlatego z samej ciekawości sięgnę i przeczytam;)

Anonimowy pisze...

Ja też lubię czytać o wiktoriańskich czasach, o książce czytam dopiero u Ciebie, nawet nie wiedziałam, że taka istnieje i muszę się za nią rozejrzeć ;)

Jeśli chodzi o zakończenie "Przeminęło z wiatrem" to nie wyobrażam sobie innego. To moja ukochana książka i nic bym w niej nie zmieniła. Czytałaś może kontynuację ( oczywiście innego autora) ? Ja czytałam i oglądałam też film Scarlett i mimo cudownego zakończenia pod tytułem "żyli długo i szczęśliwie" nie podobało mi się. Margaret Mitchell stworzyła arcydzieło ;)

UpiornyGroszek pisze...

Soulmate: Jakoś to będzie ;) A narazie powodzenia w nauce (sobie też tego życzę przy okazji). Z polecaną przez Ciebie pozycją już lecę się zapoznać ;)

Elina: A jednak Sugar łączyła w sobie te dwie cechy. Na początku do prostytucji została niejako zmuszona przez matkę, a później- a później bo tak było wygodniej, bo ten zawód gwarantował dostatnie życie, bo po prostu innego życia nie znała. Co nie zmienia faktu, że książki lubiła czytać od zawsze.

Rudzielec: Ciekawi mnie czy Tobie książka również przypadnie do gustu ;)

przyjemnostki: Ja również o istnieniu wielu książek dowiaduję się dopiero na blogach (i chwała im za to ;)).
Co do "Przeminęło z wiatrem"- tak, masz rację, to arcydzieło i inne zakończenie mogłoby to popsuć. Z drugiej strony jakaś część mnie chciałaby wiedzieć jak potoczyły się losy bohaterów. Kontynuacji nie czytałam, z reguły po takie rzeczy nie sięgam- nie ten styl, nie ten klimat, nie te same charaktery. Naprawdę rzadko kto potrafi tak samo wczuć się w psychikę postaci, jak osoba, która je stworzyła.

Pozdrawiam serdecznie!

Dominika Anna pisze...

zainteresowała mnie fabuła, ale ta grubość, nie wiem kiedy bym przeczytała... podobnie jak Ty, też zgłębiam biochemie itp, tyle, że na studiach i niestety też mam mało czasu na czytanie...

Julia pisze...

Fabuła interesująca, a właściwie taka, za sprawą Twojej recenzji :) Co do grubości, to właśnie dla mnie takie "smakują" najlepiej. Z pewnością po nią sięgnę, ale kiedy...? Chyba w wakacje.
A co do szkoły, to znam Twój ból... ;/

Katarina pisze...

Ciekawa recenzja, s której wynika że i książka jest ciekawa. Chciałabym ja przeczytać :)

Katarina

Ania pisze...

Być może kiedyś.

Varia czyta pisze...

Cieszę, że zakładka dotarła bez przeszkód. niech Ci dobrze służy :)

Escritora pisze...

Książka całkiem w moim guście i gdy nadejdzie choć troszkę spokojniejszy czas (tzn. szkoła) to poszukam jej i poczytam na spokojnie...

Mani pisze...

Fabera, jeśli to ten sam Faber, czytałam jedynie "Pod skórą", która mi się podobała, ale nie było to nic nadzwyczajnego. Co do tej... póki co, boję się jej objętości, myślę, że może na wakacje się nada, ale na czas przed maturą, nie bardzo :)

Dodałam do linków.

Rapsodia pisze...

Ta książka musi znaleźć się na mojej półce. :) Przypomniały mi się trochę klimaty "Pachnidła"- fetor ciasnych uliczek, brud niemytych ciał itd. Do dziś tęsknię za atmosferą Paryża, ale może uda mi się zamienić sympatię do tego miasta na uwielbienie do wiktoriańskiego Londynu. ;]

Prześlij komentarz

 
Wordpress Theme by wpthemescreator .
Converted To Blogger Template by Anshul .